Skoki narciarskieSporty zimowe

Czy Karl Geiger ukradł Stochowi medal na IO? 2/2

Przepisy sprzętowe i związane z nimi dyskwalifikację od czasu ich wprowadzenia stanowią temat tabu i przestrzeń do zakulisowej “wojny zbrojeń” pomiędzy obozami kadr biorących udział w pucharze świata. A więc jak działają? Czy są sprawiedliwe? I czy łatwo je można ominąć będąc zawodnikiem?

Naginanie przepisów

W dzisiejszych czasach sprzęt odgrywa wielką rolę w wynikach, więc kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Największe pole do nagięcia reguł mamy w przypadku kombinezonu. Przy nim, dzięki maszynie do szycia możemy zdziałać cuda. Można w zauważalnym stopniu powiększyć powierzchnię nośną, co zawsze pomaga w uzyskiwaniu lepszych odległości. Doświadczeni skoczkowie potrafią się tak ułożyć, że wykrycie nieprawidłowości nie jest łatwe. Oczywiście nie jest to zawsze opłacalne, bo przekładanie ryzyka nad uczciwą rywalizację często doprowadza do dyskwalifikacji. Więc czy zyski są wymierne? I tak… i nie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Pod Narty (@podnarty)

Zamieszanie na ZIO w Pekinie

Wiele kontrowersji na zakończonych już igrzyskach olimpijskich zrodziły wpierw dyskwalifikacje pań podczas konkursu drużyn mieszanych. Jedni się cieszą, jak chociażby Kanada, inni zaś ubolewają, że nie udało im się wywalczyć medalu. Skoro było aż tyle nieprzepisowych kombinezonów, to coś musiało być na rzeczy. Nie były to raczej kwestie zjedzenia zbyt małej ilości pokarmu (jak to co poniektórzy się zarzekają), a raczej omylność o mrużeniu oka przez sędziów. Aj… mocno się zdziwili, gdy pani Agnieszka Baczkowska dokładnie rzuciła okiem na kombinezony pań. Dyskwalifikacje objęły zawodniczki z Norwegii, Niemiec, Austrii i Japonii. Ruch ten został przez wielu doceniony, jakoby polka nie dała się zagiąć i zaprowadziła porządek, ale także krytyczne opinie. Chociażby słowa Stefana Horngachera, który jasno stwierdził, że nie chce uczestniczyć w takim cyrku.

Najwidoczniej zapomniał co za jego sprawą działo się w Willingen. Zostawmy już ten temat, bo czas rzucić oko na sytuację bardziej aktualną, z konkursu olimpijskiego na dużej skoczni, gdzie jego podopieczny Karl Geiger zdobył brązowy medal. Potem do sieci trafiły zdjęcia i dalej raczej każdy wie jak było. Niektórzy rzekli, że to wina ujęcia i że każdy skoczek w tej pozycji wygląda tak samo, a nawet jak już coś było nie tak, to nie możliwe jest zmienienie czegokolwiek i nie widzą problemu. Nie mnie oceniać, ale w porównaniu do innych skoczków w tej samej pozycji, jego odzienie bardziej przypominało kombinezon do windsuiting’u niż ten przeznaczony do sprawiedliwej rywalizacji w skakaniu na nartach. Ile realnie dało to Niemcowi? 50 cm? 5 metrów? Tego już się raczej nigdy nie dowiemy. A może była to zwykła iluzja? Nasze zmysły są omylne. Może nadinterpretujemy fałdy na kombinezonie. Powinniśmy się opierać na twardych danych i pomiarach. A skoro te niczego nie wykazały, to może szukamy niepotrzebnie problemu tam, gdzie go nie ma?


Koniec części drugiej. Pierwsza część jest dostępna tutaj.

Grzegorz Mrózek

zagadnienia i ciekawostki ze świata skoków narciarskich

Powiązane artykuły

Zobacz również
Close
Back to top button