Skoki narciarskie

Pierwsze koty za płoty

Nareszcie!

Po 8 miesiącach przerwy powrócił Puchar Świata w skokach narciarskich. Po raz trzeci z rzędu inauguracja miała miejsce na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle, a składały się nią sobotni konkurs drużynowy i niedzielny konkurs indywidualny. Nasze apetyty przed docelową rywalizacją rozbudził w piątkowych kwalifikacjach Kamil Stoch. Skoczek z Zębu skoczył 132 metry i o blisko 7 punktów wyprzedził kolejno Yukiyę Sato i Markusa Eisenbichlera. Kwalifikacje były dość udane dla podopiecznych Michala Doleżala, ponieważ z 12 Polaków odpadł jedynie debiutujący Jarosław Krzak, a w czołowej dziesiątce poza Stochem zameldowali się również Dawid Kubacki (5 miejsce) i Piotr Żyła (10 miejsce). Zaskakujące były rezultaty Stefana Krafta (dopiero 22 miejsce), Timiego Zajca i Mariusa Lindvika (obaj 39 miejsce) i dość słaby skok Ryoyu Kobayashiego (14 miejsce). Całkiem słusznie stwierdziłem, że na miejscu Ammanna nie przyjeżdżałbym już więcej do Wisły, bo wyraźnie ta skocznia mu nie odpowiada, Szwajcar po raz kolejny nie zapunktuje – w kwalifikacjach zajął 56 miejsce.

Sobota dla Austriaków

Pierwszy konkurs nowego sezonu zapowiadał się interesująco, faworytami bukmacherów byli Niemcy i Polacy, ale wiedzieliśmy, że wyniki z kwalifikacji niekoniecznie muszą się przełożyć na konkurs drużynowy. Jak zawsze należało brać pod uwagę również Austriaków i Norwegów, a dobry występ Sato i Graneruda sugerował, że Japonia także może się włączyć do walki o podium. Polacy chcieli powtórzyć wynik z zeszłego sezonu kiedy uplasowali się na trzecim miejscu. W tym sezonie do swoich trzech najlepszych zawodników trener Doleżal dołączył wracającego do drużyny po blisko 5 latach Klemensa Murańkę, a ten nie zawiódł i wykonał swoje zadanie – uzyskując 14 indywidualną notę. Świetnie poradzili sobie Dawid Kubacki i Piotr Żyła, którzy uzyskali kolejno 4 i 6 notę tego dnia. Najwięcej punktów dla swoich drużyn uzbierali Granerud, Huber i Geiger, którzy naturalnie stali się faworytami niedzielnego konkursu indywidualnego. Poniżej oczekiwań spisał się Kamil Stoch, który po konkursie przyznał, że zmagał się tego dnia z migreną, a dolegliwości były na tyle uporczywe, że do ostatniego momentu nie było wiadomo czy jego miejsca nie zajmie Andrzej Stękała.

Ostatecznie po bardzo wyrównanej walce triumfowali Austriacy, którzy wyprzedzając o 8.7pkt Niemców sprawili świetny prezent debiutującemu trenerowi Andreasowi Widhoelzlowi, a trzecie miejsce na podium zajęła drużyna Polskich skoczków, przegrywając z Niemcami jedynie o 6.8pkt. Czołowe trzy zespoły odskoczyły dość wyraźnie i widać, że dysponują w tym momencie najbardziej wyrównanymi kadrami. W dalszym ciągu widać wyraźną różnicę pomiędzy czołową szóstką, a kolejnymi drużynami – różnica pomiędzy Rosją i Słowenią wyniosła aż 93.4pkt. Konkurs drużynowy pozwolił też przeanalizować trochę formę gorzej skaczących w piątkowych kwalifikacjach zawodników – Stefan Kraft spisywał się nieznacznie lepiej od Kamila Stocha i wydaje się, że nie znajduje się w kryzysie, natomiast zupełnie rozczarował Ryoyu Kobayashi, który uzyskał dopiero 25 notę tego dnia. Nie zachwycił także Lindvik, drugi zawodnik ostatniego Turnieju Czterech Skoczni był o blisko 40 punktów słabszy od Halvora Egnera Graneruda.

1. Austria 1078.0
2. Niemcy 1069.3
3. Polska 1061.5
4. Norwegia 1024.2
5. Japonia 996.3
6. Słowenia 968.4
7. Rosja 875.0
8. Szwajcaria 863.0
——————————
9. Czechy 368.0

Niedziela będzie dla nas?

Niedzielny konkurs poprzedziły pesymistyczne prognozy pogody – wiatr dochodzący w porywach do 5-6 metrów na sekundy nie zwiastował płynnego i sprawiedliwego przebiegu konkursu. I rzeczywiście wiało, ale konkurs udało się rozegrać dość płynnie, jednak skłamałbym mówiąc, że był to sprawiedliwy konkurs. Wśród biało-czerwonych nie poradzili sobie z trudnymi warunkami skaczący na początku konkursu Wąsek i Pilch oraz skaczący trochę później Zniszczoł i Wolny. O ile skoki Wąska, Pilcha i Wolnego mogły wynikać również z nieco niższej formy (miejsca poza trzydziestką również w kwalifikacjach), to skok Aleksandra Zniszczoła wynikał już raczej z niekorzystnych warunków. Ofiarą warunków padł także zdobywca Kryształowej Kuli z minionego sezonu – Stefan Kraft. Austriak zajął 32 miejsce, tuż za dobrze spisującym się przez cały weekend w Wiśle Evgeniyem Klimovem. Pierwsza seria przebiegała dla Polaków zadowalająco, oczekiwaliśmy, że będziemy mieć 3 zawodników w czołowej dziesiątce i rzeczywiście tak było, a na 11 miejscu znajdował się jeszcze gotowy do poprawienia pozycji Kamil Stoch. Niestety podopieczni Doleżala nie mieli szczęścia do warunków i skaczący niemal po sobie Stoch, Murańka i Kubacki skoczyli gorzej i ostatecznie Stoch spadł na miejsce 27 (ex aequo z Ryoyu Kobayashim), Murańka zakończył konkurs na miejscu 22, a Kubacki na 11. Humory (nie tylko poczuciem humoru w wywiadach) polskim kibicom poprawił Piotr Żyła. Popularny Wiewiór cały weekend skakał dość niestabilnie w powietrzu, ale osiągał zbliżone rezultaty (10 w kwalifikacjach, 6 nota w sobotę) i wywalczył 5 miejsce. Liczymy na to, że jego dobra dyspozycja potwierdzi się również w najbliższych konkursach w Kuusamo. Pomimo nierównych warunków czołowe miejsca zostały obsadzone przez zawodników, którzy bardzo dobrze skakali przez cały weekend. Zwyciężył Markus Eisenbichler, który ewidentnie zażegnał kryzys z którym nie mógł sobie poradzić przez cały miniony sezon. Niemiec wyprzedził trzech najlepszych zawodników z sobotniego konkursu, uzyskując 9 punktów więcej od swojego rodaka Karla Geigera, podium zamknął Daniel Huber, a o 4 punkty za Austriakiem uplasował się Halvor Egner Granerud.

1. Markus Eisenbichler 267.6
2. Karl Geiger 258.6
3. Daniel Huber 255.7
4. Halvor Egner Granerud 251.7
5. Piotr Żyła 246.5
————————————————-
11. Dawid Kubacki 227.6
19. Andrzej Stękała 214.6
20. Maciej Kot 214.5
22. Klemens Murańka 213.3
27. Kamil Stoch 193.6
29. Stefan Hula 190.4

Radek

redaktor #ewg, współtwórca dodatku do SN06

Powiązane artykuły

Back to top button