Skoki narciarskieSporty zimowe

Jak działają przeliczniki za wiatr? Analiza. 1/2

Przeliczniki za wiatr to nadal dla wielu fanów skoków czarna magia. Niestety FIS nie ułatwia nam zrozumienia i okiełznania tego tematu. Więc jak działają przeliczniki i czy w ogóle działają...?

Początki systemu

W 2009 roku do świata skoków narciarskich zawitały nowe zasady związane z warunkami pogodowymi. Dotyczyły one wiatru, który towarzyszy zawodnikom podczas oddawania skoków. Stwierdzono, że kierunek i prędkość wiatru mają tak duży wpływ na wyniki zawodów, że wprowadzono rekompensaty za wiatr. Z tego tytułu, gdy podczas swojej próby zawodnik doświadcza niesprzyjającego, tylnego wiatru wciskającego w zeskok, będą mu doliczane punkty, które w założeniach mają mu zrekompensować panujące warunki. Gdy mamy do czynienia ze sprzyjającym wiatrem wiejącym z dołu zeskoku, dzięki któremu skoczek może daleko odlecieć, od jego noty odejmowane są punkty. Na razie mam nadzieję, że wszystko jasne.

Uzyskiwanie pomiarów

A skąd uzyskuje się tę wartość wiatru? Tutaj zaczyna się robić dość skomplikowanie. Na skoczni umiejscowione są czujniki, które przeprowadzają pomiary prędkości wiatru. Na skoczniach normalnych jest ich 5, na dużych 7, a na skoczniach do lotów narciarskich 10. Wychwytują każdy najmniejszy podmuch wiatru, który może wpłynąć na odległość zawodnika. I w tym momencie pojawia się pierwsza niedoskonałość systemu. Przyrządy pomiarowe umiejscowione są przy bandach, co oznacza, że w przypadku chociażby skoczni mamucich zawodnik oddalony jest od punktów pomiarowych nawet o 20 metrów i warunki w środkowej części zeskoku mogą się diametralnie różnić od tych, które są brane pod uwagę w pomiarach.

(Nie)dokładność pomiarów

Podczas jednej sekundy, każdy z aparatów dokonuje mniej więcej 4 pomiary. Ten proceder zaczyna się tuż przed skokiem, a kończy zaraz po nim. Niestety jednak system działa z poślizgiem, przez co nie da się oddać w stu procentach warunków panujących podczas próby zawodnika. Szczególnie istotne jest to w konkursach loteryjnych, gdzie nawet krótkie przesunięcie w czasie może całkowicie zniekształcić obraz rzeczywistych warunków, a na tym cierpi rywalizacja. Prawdopodobnie to, jak twierdzili szkoleniowcy, pozbawiło Stefana Hulę medalu na ZIO w Pjongczangu na normalnym obiekcie.

Uśrednianie pojedynczych wartości

Odczyty z każdego urządzenia są uśredniane, a skoro do obliczenia rekompensaty jaką zawodnik otrzyma jest wymagany albo wiatr pod narty, albo z tyłu skoczni, to ustala się zasadniczy kierunek i moc. Oznacza to, że mimo iż na przykład wiatr idealnie boczny będzie wiał z prędkością 3m/s, to skoczek albo minimalnie zyska punkty, albo straci. W skrócie, z jaką prędkością wiatr porusza się z dołu zeskoku lub z tyłu skoczni.

źródło: hiflyer.app

Średnia ważona ze wszystkich czujników

Gdy znamy już średnią prędkość i kierunek wiatru możemy wyciągnąć średnią ważoną z czujników, ale żeby uniknąć sytuacji, gdzie skoczek nie doleciał do korzystnych warunków, a mimo to ma za nie odjęte punkty, to do średniej wliczane są te czujniki, do których zawodnik doleciał. Czyli na przykład, gdy na skoczni K130 skoczek odda skok na odległość 120 metrów automatycznie nie uwzględnia mu ostatniego czujnika umiejscowionego na 105% punktu K. jak już wcześniej wspomniałem, jest to średnia ważona, więc wkład poszczególnych czujników będzie miał większy wkład od innych. Wszystkie te obliczenia wykonuje komputer.


Koniec części pierwszej. Druga część zostanie opublikowana następnego dnia.

Źródło
hiflyer.app

Grzegorz Mrózek

zagadnienia i ciekawostki ze świata skoków narciarskich

Powiązane artykuły

Back to top button