ENGELBERG.exe przestał działać
Tak, Kamil Stoch znowu ratował honor polskich skoków. Tak, kolejnymi wyśmienitymi skokami popisał się Killian Peier. Tak, Ryoyu Kobayashi może czuć się oszukany covidową intrygą. O tych wydarzeniach i ogólnie o całym weekendzie w „Anielskiej Górze” z lekką stronniczością i frustracją polskiego kibica opiszę szwajcarski epizod Pucharu Świata.
Kwalifikacje… te piątkowe i niedzielne w sumie też
Podwójną premię za wygranie obu kwalifikacji zgarnął Ryoyu Kobayashi. Japończyk może poszczycić się już w nich pięcioma zwycięstwami w tym sezonie. Niezła suma z całą pewnością odkłada mu się dzięki temu na koncie. Z innych podobieństw, w obu kwalifikacjach odpadało dwóch Polaków. Po piątku, plany odmienne niż skakanie w sobotnich zawodach mogli układać Piotr Żyła, który zaprezentował anty- poradnik skakania na nartach i Klemens Murańka. W niedzielę za to do pierwszej serii nie weszli Jakub Wolny i Andrzej Stękała. Na usprawiedliwienie tej ostatniej dwójki dodam, że warunki były niezwykle ciężkie i do konkursu nie awansowali także Yukia Sato czy Daniel Andre Tande. Najlepiej w obu kwalifikacjach z naszych spisał się Kamil Stoch. W Niedzielę znalazł się nawet na 3. miejscu.
Sobota i zimny prysznic w malowniczym Engelbergu
Sobotnie zawody rozpoczęły się dla naszych średnio. Chociaż średnio to mało powiedziane… Dość powiedzieć, że Dawid Kubacki wygrał jedynie ze zdyskwalifikowanym Villumstadem i fatalnie skaczącym Fannemelem. Lepsze miejsca od Kubackiego, Wolnego czy Wąska zajmowali reprezentanci Ukrainy czy Estonii. O jedną lokatę lepszy od Ukraińca Kalinichenki okazał się Andrzej Stękała ale 35. miejsce i tak nie dało awansu do drugiej serii naszemu najlepszemu graczowi komputerowemu. Najlepszy z Polaków (i jedyny w drugiej serii) Kamil Stoch zajął ostatecznie 6. miejsce. Dobrze, że w Engelbergu nie odbywały się zawody drużynowe bo mam przeczucie, że moglibyśmy zająć miejsce za Helwetami. O włos gorszy od Geigera okazał się Ryoyu, a prowadzący po pierwszej serii Zajc spadł na 3. miejsce. Na pechowej czwartej pozycji uplasował się gospodarz- Killian Peier. Niestety nie był to jedyny tak pechowy jego występ podczas weekendu. Do odnotowania: czterech Szwajcarów w drugiej serii, kolejne znakomite skoki Jana Hoerla, który wyrasta na faworyta zbliżającego się TCSu i kiepskie wyniki Polaków ze zwyżkującą formą Kamila.
Wyświetl ten post na Instagramie
Niedziela z wiatrem w plecy
Piotrek Żyła po awansie do konkursu awansował też do drugiej serii zajmując solidne 15. miejsce. W dobrych warunkach skakał Paweł Wąsek, co pozwoliło mu na znakomity skok i zajęcie 11. pozycji po pierwszej serii. Jednak co wiatr dał, wiatr także odebrał i ze znacznie mocniejszym podmuchem w plecy nasz młokos spadł na ostatecznie i tak dobre 19. miejsce. Kamil Stoch zakończył rywalizację na 16. lokacie i o ile w pierwszej serii miał naprawdę złe warunki, tak skok z drugiej był dość wyraźnie spóźniony. Niemniej aż trzech punktujących Polaków w drugiej dziesiątce to coś, co w tym sezonie cieszy. Po pierwszej serii prowadził Killian Peier i wydawało się, że teraz jest najlepszy moment na pierwsze zwycięstwo. Jednak Ryoyu Kobayashi poleciał aż na 136, 5 metra i z pokaźną przewagą nad drugim Geigerem i trzecim Lindvikiem czekał na skok reprezentanta gospodarzy. Ten poleciał na 132 metry ale sędziowie tego weekendu ewidentnie oglądali inny konkurs. Trzeba sobie powiedzieć wprost. Peier został przekręcony z notami. Tracąc ledwie cztery dziesiąte punktu do Lindvika, musiał obejść się smakiem miejsca na podium. Smutnym widokiem było oglądanie Szwajcara rozczarowanego. Zwycięstwo Ryoyu przybliża go w generalce do Geigera i bardzo możliwe, że gdyby nie zamieszanie z testami na Covid to Japończyk kończyłby weekend w żółtym plastronie lidera.
Wyświetl ten post na Instagramie
Czy noty za styl są w ogóle potrzebne?
Po kolejnym wypaczonym konkursie przez sędziów mam poważne wątpliwości. Jeśli FIS nie chce inwestować w powtórki wideo dla sędziów, może niech pomyśli nad innym rozwiązaniem problemu. Pronlemu, który sprawia że walczący o życie i ustanie skoku Huber jest oceniany wyżej niż pięknie stylowo skaczący Peier czy Stoch…
Wyświetl ten post na Instagramie
Nadchodzi Turniej Czterech Skoczni!
Co prawda niemiecka część będzie raczej przypominać trening ze względu na obostrzenia, ale może chociaż poziomem i wynikami się obroni. Z polskiej kadry wiemy na dzień 19 grudnia 2021 roku, że na turniej wybiorą się Kamil Stoch ( który wyrówna rekord Małysza w liczbie występów), Piotr Żyła, najlepszy z naszych w Pucharze Kontynentalnym Stefan Hula i debiutant na tej imprezie Paweł Wąsek.
Kto będzie faworytem? Znakomicie spisujący się na tych zawodach Lindvik? Podrażniony brakiem podium Peier? Zawsze mocny Kraft? A może Niemiec po dwudziestu latach w końcu sięgnie po złotego orła? Na te pytania poznamy odpowiedź szóstego grudnia.