Stoch wskakuje na podium, a Ryoyu ponad norweską dominację
Zawody w Klinghental dla czwórki Polaków, którzy wystartowali były szansą na przedłużenie nadziei. Po weekendzie w Wiśle wzrosły oczekiwania, a nasi im sprostali. No przynajmniej w 50%. Zapraszam na opinie o weekendzie w Klinghental. Opinie, bo ciężko z perspektywy polskiego kibica opisać ten weekend jako w pełni emocjonujący i zachwycający poziomem sportowym.
Ku formalności
Piątkowe kwalifikacje przebrnęli wszyscy Biało-Czerwoni z najlepszym trzecim Stochem. Tyle. Nikt zaskakująco nie odpadł, a kwalifikacje wygrał wracający po absurdalnej kwarantannie Ryoyu Kobayashi.
Sobotnia sielanka
W sobotę za to było ciekawie. Mieliśmy aż trzech Polaków w drugiej serii. Ostatecznie 17. Żyłę i 30. Wąska. Radość i niedosyt to uczucia towarzyszące kibicom Kamila, bo arcymistrz stanął w końcu na podium ale do drugiego Graneruda zabrakło ledwie 0,1 punktu. Cała sobota upłynęła pod znakiem niewielkich różnic punktowych. Dość powiedzieć, że 4. Geigera i 10. Hoerla dzieliło 2,2 punktu. Na podium wrócił jak wyżej wspomniałem obrońca Kryształowej Kuli, a niezależnie od warunków najlepszy okazał się Kraft. Austriak zdaje się iść po rekord Ahonena w liczbie miejsc na podium. Z takim zaangażowaniem bardzo możliwe, że przekroczy 100 „pudeł” jeszcze w następnym sezonie. Warto też wspomnieć o 6. miejscu powracającego do formy Wellingera. Niemiec może już na igrzyskach być w optymalnej formie i, kto wie, może okazać się czarnym koniem.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ta ostatnia niedziela…
Po przeczytaniu newsa o niepojawieniu się Kamila w niedzielnych zawodach z powodu zapalenia zatok, wielu fanów z pewnością ułożyło sobie zupełnie inne plany na ten dzień. Jeśli jesteś w gronie tych osób, które odpuściły sobie oglądanie drugiego konkursu to zdecydowanie niewiele straciłeś. Osobiście nie pamiętam w ostatnich latach tak dziwnego konkursu Pucharu Świata ( chyba, że „wybitny i obfitujący” w dalekie skoki zeszłotygodniowy konkurs w Wiśle). Zapewne przez deszcz ze śniegiem skoczkowie rozpędzali się do śmiesznie niskich prędkości i przez to spotkaliśmy się z wieloma zaskoczeniami. Smutną informacją była dyskwalifikacja Pawła Wąska, któremu widocznie przez noc wydłużył się kombinezon. Być może to robota małych krasnoludków ale to zostawiam do rozstrzygnięcia FISowi. Wracając do absurdalnych zawodów to m.in. do drugiej serii nie dostali się Eisenbichler czy Zajc, a Geiger zajmował dopiero 29. pozycje. W drugiej serii do głosu doszli Norwegowie i przed skokiem ostatniego Ryoyu Kobayashiego, zajmowali oni pierwsze pięć miejsc. „Ryoyu Ryoyu, cały świat się ciebie boju” mówił kiedyś Przemysław Babiarz i to powiedzenie sprawdziło się idealnie podczas niedzielnych zawodów. Może i Norwegowie zdominowali konkurs ale Pan Ryoyu Kobayashi przeskoczył ich wszystkich i zgarnął drugie zwycięstwo w tym sezonie.
Wyświetl ten post na Instagramie
A za tydzień…
…Engelberg!! W dodatku z pełną polską kadrą po treningach w Ramsau. Czy będziemy się cieszyć z kolejnego podium? A może nawet z wygranej? Tym razem czekam z niecierpliwością na kolejny weekend Pucharu Świata.