Od skromnej zakopianki, po gwiazdę światowych stoków – sezon życia Maryny Gąsienicy-Daniel
Choć Maryna Gąsienica-Daniel zadebiutowała w Pucharze Świata 10 lat temu, jest olimpijką z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi oraz Pyeongchangu. Nawet pomimo tego, że na Mistrzostwach Świata Juniorów w 2013 roku, które odbywały się w Quebecu, zajęła wysokie piąte miejsce, dopiero teraz usłyszała o niej cała narciarska Polska.
Sezonu życia, raczej nikt się nie spodziewał…
Zakopianka zakończyła sezon świetnym zjazdem w szwajcarskim Lenzerheide, zajmując 10 miejsce. Maryna tym samym przypieczętowała najlepsze w swojej karierze, dwudzieste miejsce w klasyfikacji generalnej. Były pewne wątpliwości czy Polka da radę wystartować, gdyż w drugim przejeździe w gigancie w Jasnej, walcząc o pierwsze podium w karierze, upadła mocno obijając sobie żebra. Reprezentantce klubu sportowego Śmig Zakopane, udało się na szczęście zakończyć sezon z przytupem.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jednak największym sukcesem w tym sezonie, z całą pewnością są dla Maryny Mistrzostwa świata. Faktycznie przed samym czempionatem była w dobrej dyspozycji, ale mało kto spodziewałby się tak dobrych wyników. Zawody rozpoczęły się super gigantem, gdzie udało się jej zająć 27 miejsce. Był to wynik, który każdy potraktował jako tylko lekkie spisanie się poniżej możliwości, ponieważ nasza alpejka nie przepada za tym typem zjazdu. Potem było już tylko lepiej, w superkombinacji Polka zajęła 12 miejsce i był to znak, że zawodniczka zaczyna się rozkręcać, a do końca pozostawały jeszcze dwa konkursy. W tym jej ulubiony gigant. Najpierw musiała sprostać trudnej trasie w gigancie równoległym. Mimo że szła jak piorun uderzający w szczyty Dolomitów, przy drugim zjeździe wjechała na nierówność, co kosztowało ją, według skomplikowanych przeliczników obowiązujących w tych zawodach, odpadnięcie w ćwierćfinale i ostatecznie świetne, ósme miejsce. Na ostatnich zjazdach tych mistrzostw, Maryna przypomniała sobie swój najlepszy start w Quebecu i w ulubionej konkurencji, czyli gigancie, zajęła szóste miejsce, tracąc ledwie 1,53 sekundy do zwyciężczyni tych zawodów. Szwajcarki Lary Gut-Behrami.
Polka być może wyjechała z Cortiny d’Ampezzo bez walizki medali, jednak w jej bagażu znalazło się z pewnością mnóstwo doświadczeń, które, miejmy nadzieje, wykorzysta w następnych sezonach na co liczą z pewnością wszyscy polscy fani.
Wyświetl ten post na Instagramie.