Skoki narciarskieTelemarkiem w przeszłość

Skoczek – sinusoida czyli historia Masahiko Harady 2/3

Witamy w części drugiej historii o Masahiko Haradzie, w tej części skupimy się na ZIO w Nagano. Mamy nadzieję, że zostało Wam trochę cziperków bo połowa dopiero przed nami.

Igrzyska w Nagano…

Na tych igrzyskach działo się tyle, że zasługuje to na osobny rozdział. Zacznijmy jednak od konkursu na skoczni normalnej, zgodnie z chronologią wydarzeń na kompleksie skoczni olimpijskich w Hakubie. Harada skoczył w pierwszej serii znakomicie, 91,5 metra, co dało mu prowadzenie przed Finem, Janim Soininenem i Austriakiem, Andreasem Widhoelzlem… i to Widhoelzl właśnie nie poradził sobie w drugiej serii, po swoim skoku był drugi, za Funakim i próbował pogodzić się z brakiem medalu. Soininen z kolei nie zawiódł, utrzymał swoją lokatę. Czy wiedział że ten skok dał mu złoty medal? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Na górze był tylko Harada i… 84,5 metra, piąte miejsce. Zawiódł swoich fanów, zawiódł trenerów, ale chyba przede wszystkim chyba zawiódł siebie. Cztery dni później, piętnastego lutego odbywał się konkurs indywidualny, na skoczni K-120. Pierwszy skok Harada oddał dobry, 120 metrów dało mu 6 miejsce.

W serii drugiej Masahiko pobił rekord skoczni, 136 metrów! Jego skok był tak daleki, że tę odległość mierzono mu kilka dobrych minut! Tym też skokiem wywalczył brązowy medal. Drużynówka przysporzyła kibicom, szczególnie Japońskim dużo stresu.

W pierwszym skoku Harada klepnął bulę lądując na 79 metrze i 50 centymetrze.

Kibice i trenerzy mogli się żegnać ze złotem, tak przynajmniej myśleli… Dużo nadziei w drugiej serii dał Okabe, bijąc rekord Harady o metr. A Harada? Harada… wyrównał rekord Okabe! Dzięki tym dwóm skokom to właśnie Japończycy prowadzili. Funaki utrzymał to prowadzenie a cała drużyna cieszyła się ze złota. Sytuacja sprzed 4 lat nie miała powtórki w Nagano. W ramach ciekawostki wspomnę, że drudzy byli Niemcy, a na trzecim stopniu podium uplasował się team austriacki.

Ostatnia prosta sezonu 97/98 dla Harady była praktycznie taka sama jak cały sezon – w kratkę. Od 6 i 27 miejsce jednego dnia podczas lotów w Vikersund, przez 10 i 35 podczas weekendu w Lahti. Równo i dobrze spisał się podczas norweskiej części Turnieju Nordyckiego. W Trondheim udało mu się wygrać a w Oslo był trzeci. Źle nie wystąpił również w Planicy zajmując odpowiednio 8 i 11 miejsce.

Stabilizacja

Sezon 98/99 jednak od żadnej stabilizacji się nie zaczął, ale za to od wyników tak skrajnych jak poglądy co poniektórych polskich polityków… Harada w Lillehammer pokazał się bardzo słabo 41 i 23 miejsce na napawało nikogo optymizmem, prędzej pozwalało przypomnieć najgorsze czasy Masahiko. O niebo lepiej było we francuskim Chamonix w pierwszym konkursie był 26, a w drugim 4. W Predazzo zaprezentował się dobrze – 6 miejsce.

Od Predazzo Masahiko zaczął skakać inaczej. Ustabilizował się. W mglistych zawodach w Oberhofie był jedenasty. Dobrze poszło mu również w Harrachovie, dziewiąte i trzynaste miejsce mogło satysfakcjonować. Turniej Czterech Skoczni poszedł mu świetnie, szósta pozycja w klasyfikacji generalnej turnieju była naprawdę niezła. Po TCSie czas przyszedł na Engelberg i tam właśnie, nie zaliczając falstartu w Lillehammer uzyskał najgorsze wyniki. Zajął 22 i 19 miejsce nie patrząc na wyniki z innych zawodów powinno Haradę zadowolić. Po konkursach w Szwajcarii miały miejsce zawody na Wielkiej Krokwi. Masahiko poradził sobie aż nazbyt równo jak na to do czego przyzwyczajał nas przez ostatnie sezony – 11 i 12 miejsce było nie tylko wynikiem równym niczym na pewno nie zeskok co roku na Wiśle Malince, ale też Harada po prostu w Zakopanem skakał wtedy dobrze. Po polskim akcencie skoczkowie wyruszyli do Japonii. Tam, w Sapporo Masahiko skakał nadal naprawdę w porządku – piętnasta w pierwszym a szósta lokata w drugim konkursie była potwierdzeniem kapitalnej, ale co najważniejsze stabilnej formy Harady. Przed MŚ w Ramsau nie wystąpił ani w Willingen ani w kuriozalnych zawodach w Harrachovie przeniesionych ze skoczni mamuciej na dużą.

Harada mógł zaliczyć do naprawdę udanych tamte MŚ.
na skoczni dużej miejsce szóste a z drugiego skoku był tak zadowolony, że postanowił swoją radość pokazać w dość ciekawy sposób…

Potem miejsce miały miejsce zmagania drużynowe, tam Japończycy wywalczyli srebro, a Masahiko skoczył wtedy 130 i 125 metrów. Po trzech dniach, dwudziestego szóstego lutego rozegrano konkurs na skoczni K90. W pierwszym skoku poszybował najdalej – 98 metrów, jednak przez lądowanie w głębokim przysiadzie dopiero czwarty, zaledwie pół punktu za Martinem Schmittem, jedynym zresztą zawodnikiem w pierwszej piątce niebędącym z Japonii.

W drugiej serii Harada skoczył cztery metry krócej, ale pozwoliło utrzymać mu to obronić 4. miejsce. Po nim skakał Schmitt i… zawiódł, spadł po swojej próbie na piąte miejsce, a jeszcze dwóch było na górze, Miyahira i Funaki, obaj skoczyli dobrze, ostatecznie mieliśmy całe podium obsadzone w Japończykach. Ostatecznie trzeci był Harada, drugi Miyahira, ze złota cieszył się Funaki.

Po mistrzostwach następną stacją było Lahti. Harada zajął tam siódme miejsce. Dwa dni później, w Kuopio poszło mu troszkę gorzej – 17 miejsce. W Trondheim Harada znów stanął na podium, trzeci rok z rzędu – tym razem był trzeci. Ten wynik powtórzył także w Falun. Do końca sezonu spisywał się dobrze, raz tylko był 19 w Planicy, poza tym nie wychodził z pierwszej dziesiątki.

Sezon 1999/2000 był trzecim najlepszym sezon Harady, w tymże sezonie zaczął całkiem dobrze, w Kuopio był 19 w pierwszych zawodach, w drugim, chyba najbardziej holendarnym konkursie w historii PŚ był ósmy. Tydzień później w Predazzo było znacznie gorzej – 14 i 35 miejsce. W 48. TCSie Harada nie radził sobie źle, w Ga-Pa był drugi. Było jednak to jego przedostatnie podium PŚ w karierze.

Koniec części 2/3

Dziękujemy za przeczytanie drugiej, tej nadłuższej części z trzech o Masahiko Haradzie. Zachęcamy do podzielenia się opinią na naszych mediach społecznościowych i udostępnienia artykułu. Trzecia część pojawi się w okolicach niedzieli 21.02.

Źródło
Zrzuty ekranu - archiwum prywatne

Kai Taller

redaktor #ewg, autor retro serii "Telemarkiem w przeszłość"

Powiązane artykuły

Back to top button