Podsumowanie Ruczynowa – w słowach wielu + wideo!
3. edycja amatorskich zawodów w Ruczynowie była przynajmniej tak samo udana jak poprzednie edycje (o ile nie bardziej). Świetna atmosfera, wyważony profesjonalizm... no i skoczna w nowym, większym wydaniu.
Po długiej podróży, nasz zespół dotarł na miejsce. Dzień na skoczni zaczął się od zapoznania z obiektem. Taka możliwość przetestowania skoczni jest istotna, nawet tych najmniejszych. Pogoda raczej dopisywała z wyjątkiem niewielkich opadów deszczu. Dzień może nie idealny, ale bardzo sympatyczny na konkurs amatorskich skoków na igielicie.
Rozkład jazdy
Kilka serii treningowych poprzedziło najważniejszą część imprezy, czyli 3. zawody o puchar inSJders. Konkurs, do którego przystąpiło aż 53 osób, z czego tylko trójka zawodniczek (niestety). Widowisko miały tworzyć cztery serie. Dwa gwarantowane skoki dla każdego uczestnika, trzecia seria okrojona o 13 zawodników oraz czwarta wyłaniająca ostateczny skład “pudła” z pośród czołowej 10-tki poprzednich serii.
By nie zatracić rachuby…
Zasady proste jak budowa urządzenia służącego do młócenia zboża. Za każdy metr uzyskany na skoczni zawodnik otrzymuje 1 punkt. Podparcie skoku jest jednoznaczne z odjęciem od noty jednego oczka (czyli równoznaczne ze skokiem teoretycznie krótszym o metr), natomiast za upadek odjęcie dwupunktowe. Prosty i sprawiedliwy system, biorąc pod uwagę niezbyt imponujący rozmiar obiektu. Zawody domyślnie odbywały się z trzeciej belki, jednak każdy, kto nie był pewny siebie, mógł spróbować szczęścia z niższych belek. Za taką decyzje nie przysługuje jednak żadna rekompensata punktowa.
Już po listach startowych widać, że są to rzeczywiście zawody dla każdego. Różnorodność wieku, doświadczenia i jednak niekoniecznie płci (nie no jakieś tam jest, ale rzeczywiście szkoda, że tak mało reprezentantek płci pięknej się zgłosiło). W zawodach wzięli udział i ci młodsi, kilkuletni następcy pokolenia obecnie wygrywających światowej rangi konkursy, oraz ci nieco starsi.
Skok otwarcia
Pierwsza seria okazała się być wyjątkowo owocna dla czwórki zawodników, którzy bez żadnych komplikacji wylądowali skok na ponad lub dokładnie na siódmy metr i dwudziesty piąty centymetr. Dawid Kaszuba z drużyny ZKN Sokół Zagórz/Bystrzyca (znany już ze wcześniejszych sukcesów w zawodach) oraz trener kadry B polskich skoczków Maciej Maciusiak oddali ustane skoki o odległości 7,50 metra i ex aequo prowadzili. Zaraz za nimi, na 3. miejscu z dorobkiem 7,5 punktowym i takim samym metrowym, uplasowali się reprezentujący naszą organizację oraz PKS Olimpijczyk Gilowice Jonek, który w swoim debiucie na tych zawodach zaskoczył sam siebie, gdyż liczył na nieco krótsze skoki, które i tak dawałyby mu wysokie miejsce oraz Radosław Cecuła. Jeszcze kilku zawodnikom udało się oddać skoki na metr siódmy obiektu.
Skok o wszystko
Wyniki drugiej serii dosyć podobne do pierwszej. Raczej bez niespodzianek. Kaszuba rewelacyjnie – 7,75 metra i samotne prowadzenie w konkursie. Jonek poprawił się względem poprzedniej próby o ćwierć oczka, natomiast Maciusiak i Michał Chmielewski skoczyli 7,25 metra. Pod koniec serii pojawił się lekki deszcz, który jednak nie przeszkodził w dalszym rozgrywaniu zawodów.
Skok o honor
Następna serię przywitaliśmy bez zawodników, którzy uzyskali łączną notę za dwa skoki niższą niż 8 punktów. Ba. Pojawiła się nawet nota ujemna. Mimo wszystko są to zawody amatorskie, w których liczy się głównie dobra zabawa i możliwość sprawdzenia się na skoczni, więc gratulujemy wszystkim odwagi i umiejętności przełamania się. Wracając do rywalizacji o najwyższe szczeble, najdłuższy skok (na identyczną odległość co w pierwszej) oddał Dawid Kaszuba. Pół metra krócej skoczył Radek Cecuła. Niemal cała reszta, która liczyła się w rywalizacji o najwyższe lokaty (w tym Jonek rzecz jasna), skoczyła 7 metrów.
Skok o mistrzostwo
Ostatnia seria zapowiadała się emocjonująco. Pomiędzy dziesiątka zawodników, którzy pozostali w rywalizacji, różnice były minimalne, więc każdy najmniejszy błąd, niepewność wybicia (stres jest nawet na zawodach tej rangi), mogły zaważyć o końcowej lokacie. I tak też się działo. Przekonał się o tym trener naszej kadry B, którego wiązanie zawiodło i nie miał możliwości wylądowania skoku, który i tak do najdłuższych serii nie należał. 6,75 metra i ledwo 4,75 pkt za skok (-2 za upadek) spowodowały, że szkoleniowiec zakończył zawody na 10 miejscu z całkowitą notą 26,50 pkt. Najdalszym skokiem zawodów i tym samym serii popisał się Kaszuba, który mimo podpórki zdołał wygrać i stanąć na najwyższym stopniu podium (30 pkt). Najwyżej punktowanym zaś skokiem popisał się Jonek 7,50 metra i taka sama ilość oczek za skok (łącznie 29,25 pkt). Radosław Cecuła, mimo słabszego skoku (“ledwie” 6,75 metra) uzupełnił podium (28,25 pkt). Czwarte, “najgorsze” miejsce przypadło Michałowi Chmielewskiemu oraz najwyżej sklasyfikowanemu zawodnikowi na nartach zjazdowych, Pawłowi Toborkowi (oboje dostali 28 pkt). Czołową dziesiątkę uzupełnili: Kacper Seremak, Wiktor Pękala, Dominik Machaj, Bartek Daszyński oraz Maciej Maciusiak. Kolejność zgodna z zajmowanymi pozycjami.
Ostatnia… na podium
Warto wspomnieć także o rywalizacji kobiet. Zawody wygrała Paulina Lewandowska, która za swoje 3 skoki uzyskała 12,50 pkt. Drugie miejsce wśród kobiet zajęła Karolina Wlaź (10,50 pkt), natomiast trzecie i ostatnie – Joanna Seremak (4,50) pkt.
Całość dopięła ceremonia wręczenia nagród. Rozdanych zostało wiele trofeów i upominków, w tym kombinezon narciarski.
Podsumowanie Podsumowania
Podsumowując całe wydarzenie, nie tylko okiem widzów, ale i zawodników, 3. edycja amatorskich skoków w Ruczynowie była bardzo udana. Wspaniała atmosfera, wielkie sportowe emocje i otwartość na całkowitych laików skoków. W evencie odnalazły się także osoby, które nigdy nie skakały na nartach. Co prawda nie obyło się bez małych, technicznych niedociągnięć, jednak czuć, że organizatorzy zrobili wszystko co w ich mocy, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Warto pamiętać, że wystąpienie jakiegoś błędu, może uczulić organizatorów, i zminimalizować szansę na jego pojawienie się go w przyszłości, a co za tym idzie, kolejne edycję, które na pewno będą się odbywać, będą coraz to lepsze. Oczywiście nie obędzie się bez naszej obecności, o czym wspomina w swojej opinii Konrad, zapewne znany wam szerzej jako Arthyen:
Jadąc do Ruczynowa, wiedziałem, że będzie dobrze. No i było! Na tyle dobrze, że będę chciał tam wrócić z ekipą za rok. Z planami na więcej niż tylko nagrywanie, ale to kwestia, którą musimy przedsięwziąć. Rodzinna atmosfera, dobrze zorganizowany konkurs i nowe znajomości — to lubię! Polecam każdemu.
Tak więc… czekajcie na więcej…