Magia Zakopanego opanowana przez norweskiego czarodzieja
Po czteropaku Bischofschofen przyszła kolej na stolicę Tatr. Już na starcie klimat naszych gór dał się we znaki, bo z powodu silnego wiatru odwołano piątkowe kwalifikacje. Przyszło więc czekać na kolejne zawody drużynowe, które odbyły się w sobotę.
A ciężko było o optymizm,…
…bo Kamila Stocha wykluczyła kontuzja, a Kubackiego COVID. W mocno osłabionym składzie musieliśmy więc walczyć w Zakopanem.
Konkurs nie zachwycał poziomem, bo niemal całe zawody skoczkowie męczyli się z wiatrem w plecy. Wbrew przekonaniom, że Słoweńcy lepiej radzą sobie z podmuchami z przodu, ekipa Roberta Hrgoty zwyciężyła w zawodach na Wielkiej Krokwi pokonując drugich Niemców aż o 67!!! punktów. Między Niemcami, a trzecimi Japończykami różnica wyniosła już zaledwie 0,6 punktu. Wielkim sukcesem było 4. miejsce osłabionej Austrii. Na 6. Pozycji uplasowali się, również nie w najmocniejszym składzie, Polacy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Kwalifikacje bez historii
W drugiej serii i tak mieliśmy jedynie trzech punktujących Polaków. Stefana Hulę, który wywalczył wyjazd na igrzyska, Piotrka Żyłę, jubilata, który w swoje urodziny był najlepszy wśród naszych i Pawła Wąska. Panowie zajęli kolejno 27, 17 i 22 miejsce. Po niezwykłej końcówce triumfował Lindvik przed Geigerem i Laniskiem. Tuż za podium uplasował się Ryoyu. Znakomity występ Tschofeniga pozwolił na najlepsze w karierze Austriaka 5. miejsce.
Do Tittisee nie pojedzie skład na Igrzyska, czyli Żyła, Stoch, Hula, Wąsek i Kubacki. Reszta do Niemiec poleci i zobaczymy jak się rozwinie cała sytuacja.
Niezbyt dobrze wygląda sytuacja w naszych skokach i coraz trudniej o optymizm. Adam Małysz próbuje tłumaczyć, Tajner jest zachwycony, a w skokach nic się nie zmienia. Miejmy nadzieję, że na igrzyska Polacy odnajdą odpowiednią formę. Niestety zostaje już tylko nadzieja.